niedziela, 6 lipca 2014

"Księżyce Jowisza" - Alice Munro

„Pocztówki z Kanady”


Na świecie istnieje wiele typów literatury. Są książki „do poduszki”, które mają na celu dostarczać wyłącznie prostej rozrywki i chwili wytchnienia od szarej codzienności. Inne zachwycają bogatym i szczegółowo dopracowanym światem oraz fabułą. Określa się je często nadużywanym ostatnio słowem „epickie”. To przy nich zwykle pada zdanie: „jeszcze jeden rozdział/strona/akapit i kończę”. Istnieją również książki poruszające emocje odbiorcy. Im lepsza, tym sięga po te głębiej ukryte, wręcz zapomniane. Niestety, często twórcy stosują przy tym proste (czasami „prostackie”) chwyty: wpadają w płaczliwy ton lub tworzą rozczulającą historie. Tymczasem prawdziwa wielkość autora polega na tym, że w zwykłym, surowym zdaniu potrafi zawrzeć bogactwo doznań.

 Wybitny prozaik z początku dwudziestego wieku, Franz Kafka powiedział: „Twórczość jest zawsze tylko ekspedycją w kierunku prawdy”1. Bogactwo form i barokowa maniera pisania są niczym w zestawieniu z prostym, dosadnym przekazem. To w tym drugim przypadku czytelnik zakończy lekturę w szoku, z otwartymi ze zdziwienia lub oburzenia ustami. Pozostawiony samemu sobie będzie analizował fabułę po wielokroć, często przeżywając wszystko o wiele mocniej, niż w trakcie pochłaniania kolejnych stron.

Dlaczego o tym piszę? Niespodziewanie wpadła mi w ręce książka, którą być może zachwyciłby się nawet autor „Procesu”. Pozycja będąca jednym wielkim zaskoczeniem. Zbiór opowiadań tak różnorodnych, a jednocześnie łączących się w spójna całość. Dzieło obok którego nie można przejść obojętnie. Jest „kosmiczne”, podobnie jak tytuł, który nosi. Po zakończeniu lektury, kolejny raz umocniłem się w przekonaniu, że ciągle mało wiem o literaturze. Przepraszam bardzo, Literaturze.

Wydane niedawno w Polsce „Księżyce Jowisza” Alice Munro skłaniają do przewartościowania pewnych obiegowych opinii. Osobiście należę do czytelników, którzy zbiory opowiadań traktują po macoszemu. Być może wynika to jeszcze z okresu szkolnego i licznych nowelek. Z pewnością jednak ze znalezieniem naprawdę dobrego opowiadania jest duży kłopot. Nawet wybitni autorzy mogą nie radzić sobie z krótką formą literacką. Nie potrafią na kilkunastu stronach stworzyć przekonującego świata, spłycają i upraszczają fabułę. W ten sposób czytelnik dostaje opowiadanie przypominające schematyczny algorytm lub rozmamłaną papkę. Inni z kolei zachwycają czytelników szczegółami, ale nie mają umiejętności zwolnienia akcji. Prawdopodobnie z tego wynika żal, ze zbyt szybko zakończonej lektury i konieczności „pożegnania się” z bohaterami. Na szczęście kanadyjska pisarka nie należy do żadnej z tych grup.

Początkowo sądziłem, że „Księżyce Jowisza” przeczytam na zasadzie obowiązku. Wstyd się przyznać, ale kanadyjską literaturę postrzegałem wyłącznie przez pryzmat Lucy Maud Montgomery. Jednocześnie okładka i umieszczony z tyłu opis delikatnie sugerowały twórczość z działu „kobieca”. Ciążyła nade mną wizja opowiadań o uproszczonym, romantycznym schemacie. W przełamaniu pomogła informacja, iż jest to „najsłynniejsza pisarka”2 i „mistrzyni gatunku”3, która za swoją twórczość uzyskała m.in. Nagrodę Bookera oraz Nagrodę Nobla (2013). Już po kilku stronach wiedziałem, że byłbym o wiele uboższy, gdybym nie poznał Munro.

Każde z opowiadań stanowi pewnego rodzaju pocztówkę z Kanady. Czasami zielonej od rozległych łąk i lasów, skąpanej w kolorowych kwiatach, czasami mroźnej i ponurej. Pełnej szerokich przestrzeni, gór i kamiennych plaż. Świat, w którym rozgrywają się wydarzenia nadaje im niepowtarzalny charakter. U Munro człowiek koegzystuje z dziką przyrodą. Śmiało można postawić znak równości pomiędzy surowością Kanady i prawdziwością treści. Nienarzucający się realizm stanowi ogromny atut „Księżyców”.

Niepowtarzalność twórczości Kanadyjki nie byłaby jednak możliwa bez doskonałych kreacji bohaterów. Część z nich przewija się w kilku opowiadaniach, inni pojawiają się w konkretnych historiach. Wszyscy, nawet epizodyczni, zostali nakreśleni w mistrzowski sposób. W tym miejscu należy oddać hołd Alice Munro. Do stworzenia wiarygodnych postaci nie potrzebowała długich zdań i rozbudowanych opisów. Oszczędność pod każdym względem stanowi wyznacznik stylu pisarki. W jej opowieściach nie liczy się, aż tak bardzo wygląd. Bohaterki, gdyż to kobiety są głównymi postaciami, są zdecydowanie lepiej przedstawiane przez swoje zachowanie i stan emocjonalny, w którym się znajdują. Każda z nich jest inna, w różnym etapie życia i sytuacji rodzinnej. Na kartach książki spotkamy m.in. niekochane żony, samotne starsze panie, ciekawskie młode dziewczyny. Są przeciwieństwem popularnego heroizmu głównych bohaterów. Mają rozterki, wahania nastrojów i momenty zwątpienia. Mężczyźni nie są oczywiście pominięci. Wprawdzie nie grają głównych ról, jednak to ich charaktery i sposoby bycia, wpływają na przebieg fabuły, warunkują postępowanie kobiet.

„Księżyce Jowisza” bronią się wyjątkowym nastrojem. Nie jest w nim istotny wygląd, nie liczy się również czas i miejsce rozgrywanych wydarzeń. Często poznajemy je bowiem w sposób niechronologiczny. Swoją siłę zawdzięczają mistrzowskiemu opanowaniu prostoty wypowiedzi przez Munro. Czytelnik bardzo często pozostawiony jest samemu sobie, musi domyślać się pewnych faktów, emocji. Bohaterki nie mówią wszystkiego. Odkrywają jedynie jedną stronę historii. Autorka razem z czytelnikiem są obserwatorami urywków życia, przedstawianymi bez większego wartościowania.

Książka jest bogata przez swoją oszczędność. Dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie. „Kamień w polu” przywołuje spokój znany z „Ani z Zielonego Wzgórza”. „Sezon na indyka” i „Wypadek” mają w sobie nastrój Świąt Bożonarodzeniowych. Jeszcze inne opowieści idealnie wpisują się w okres wakacyjny. Wszystkie składają się na pełną paletę uczuć. Spokój i rozwaga bijąca ze słów nie pokrywa się z tym, co dzieje się w głowie czytelnika. Również po odłożeniu książki.

Wspominany już kilkakrotnie styl Munro zasługuje na odrębny akapit. W zbiorze spotkamy opowiadania pisane w pierwszej, jak i w trzeciej osobie. Niezależnie od formy pojawia się zrozumienie sytuacji prezentowanych kobiet (oraz mężczyzn), pewnego rodzaju utożsamianie się z nimi. Spełnia się ogromne marzenie autorki, aby wszystkie jej opowiadania traktować w identyczny sposób. Część (wedle jej słów) pochodzi bowiem z osobistych doświadczeń, inne są zasłyszanymi lub zaobserwowanymi historiami. Prawdopodobnie odbiór całości byłby o wiele gorszy, gdyby nie solidna praca tłumaczki.

Czy „Księżyce Jowisza” mają wady? Na początku może odstraszać styl pisarki. Osoby, które poszukują w książkach wyłącznie piękna i przyjemnych zakończeń będą rozczarowane. Mało tego! Odbiorcy chcący znaleźć jakiekolwiek zakończenie mogą być niemiło zaskoczeni. Munro bardzo często urywa opis wydarzeń bez zbędnego komentarza lub podsumowania. Jej pocztówka dobiegła końca, obraz w kalejdoskopie przestał się poruszać. Czytelnik zostaje opuszczony, gdy się tego najmniej spodziewa. Wtedy zaczyna myśleć. Roztrząsać. Analizować.

Czym jest ta książka? To swoista pieśń sławiąca życie we wszystkich odcieniach. Pełnego jasnych momentów, jak obiad w przytulnej restauracji, śpiew na werandzie lub atmosfera świat. Zawierającego różne formy miłości, zazdrości, nienawiści i chłodnej obojętności. Życia, w którym funkcjonuje śmierć i cierpienie. Czytając „Księżyce” niespodziewanie nasunęło mi się skojarzenie z twórczością Hemingwaya. Dla kogo mogę ją polecić? Dzieło Alice Munro poruszy praktycznie każdego. Oczywiście nie wszystkie opowiadania będą ocenione w ten sam sposób. Ja również wahałem się czytając kolejne. Kiedy jednak kończyłem ostatnie, tytułowe, zostałem wrzucony na głęboką wodę. Wtedy już wiedziałem, że dla mnie książka będzie początkiem przygody w świecie Alice Munro. Tym prawdziwym, a jednocześnie magicznym. Tak, jak prawdziwy jest człowiek.

Paweł

Informacje o książce:
Tytuł: Księżyce Jowisza
Tytuł oryginalny: The Moons of Jupiter
Autor: Alice Munro
Rok publikacji: 1982
Rok polskiego wydania: 2014 (pierwsze wydanie)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tłumaczenie: Agnieszka Pokojska
ISBN: 978-83-08-05363-8
Gatunek: lit. współczesna zagraniczna
MOJA OCENA: 10/10

1. Gustav Janouch, „Rozmowy z Kafką: Notatki i wspomnienia”, przeł. Janusz Borysiak, Ernest Dyczek, Wydawnictwo Czytelnik, 1993
2. Alice Munro, „Księżyce Jowisza”, przeł. Agnieszka Pokojska, Wydawnictwo Literackie, 2014, tekst z okładki
3. Alice Munro, „Księżyce Jowisza, przeł. Agnieszka Pokojska, Wydawnictwo Literackie, 2014, tekst z okładki (fragment wypowiedzi Juliusza Kurkiewicza z „Gazety Wyborczej”)

4 komentarze:

  1. Zwróciłam uwagę na okładkę :) Teraz tym bardziej jestem ciekawa zawartości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam:) Okładki z najnowszych wydań mają w sobie coś przyciągającego. Co do zawartości to... trzeba po prostu przeczytać. Porusza nawet twarde męskie serca:)

      Usuń
  2. Jestem chyba jedną z tych prostszych osób, którym taki przekaz nie odpowiada. Byłam zachwycona, kiedy dostałam jej książkę. Równie mocno byłam jednak zdziwiona, kiedy książka tak znacznie odbiegała od moich oczekiwań. Jestem trochę zawiedziona. Liczyłam na coś innego. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym polega piękno literatury, że każdy znajdzie coś dla siebie. :) Nie ma osób "prostszych". Sama Munro ma tak charakterystyczny styl, że wywołuje u czytelników skrajne doznania.

      Usuń

Nie wstydź się, podziel się opinią! :)