poniedziałek, 11 sierpnia 2014

"Poszukiwana" - Małgorzata Kochanowicz

„Zbrodnia niedoskonała”

Jednym z filarów ludzkiej natury jest olbrzymia ciekawość. Nie zaspokaja się poszerzaniem wiedzy naukowej i rozwiązywaniem wzniosłych problemów. O dziwo, lubi nurzać się w bardziej przyziemnych sprawach. Nic tak nie potrafi zainteresować przeciętnego pana X, jak odkrycie motywów zachowania pani Y. Chciałby „zajrzeć do jej głowy”, dogłębnie poznać mentalność. Wydaje się, że dopiero wtedy jego ciekawość osiągnęłaby stan nirwany. Co potęguje potrzebę poznania tajemnic innych osób? Odpowiedź jest prosta – zło. Ludzi od zawsze fascynuje mroczna strona duszy. Chcą wiedzieć, jak święty może stać się zbrodniarzem. Najbardziej zdeterminowali kończą w więzieniach lub zakładach psychiatrycznych. Pozostali czytają kryminały.

 Obecnie można wybierać w interesujących pozycjach zagranicznych, jak również rodzimych autorów. Tymczasem kilkanaście lat temu sytuacja była zgoła odmienna. Kiedy Marek Krajewski wydawał pierwszą powieść, polskie kryminały znajdowały się w odwrocie. Rocznie pojawiało się zaledwie kilka tytułów i wszystko wskazywało, iż gatunek zakończył swoją świetność na zmarłej rok temu Joannie Chmielewskiej. Czytelnicy sięgnęli z wahaniem po „Śmierć w Breslau” i... zostali oczarowani. Nastąpiła eksplozja kolejnych talentów, a postać Eberharda Mocka doczekała się miana „kultowej”. Gwałtowny rozwój podgatunków polskiego kryminału nie przebiegał równomiernie. W ostatnich latach na prowadzenie wysunęły się bowiem tytuły „retro”, których autorzy odnosili większe lub mniejsze sukcesy czytelnicze i medialne.

Jedną z takich osób jest Małgorzata Kochanowicz (właściwie Ziółkowska). Debiutując trzy lata temu, nie przeniosła czytelników w lubiane przez wielu autorów dwudziestolecie międzywojenne. Jej „Latarnie umarłych” rozgrywają się wcześniej, na przełomie XIX i XX wieku, kiedy do Krakowa przybywa Witold Korczyński. Losy mężczyzny ukazuje również „Poszukiwana” będąca kontynuacją cyklu o wykreowanym przez autorkę detektywie. Wydawałoby się, że wielokulturowe miasto i zawiłe śledztwo gwarantują ciekawą lekturę. Tak, o ile oba elementy zostaną połączone w przemyślaną całość. Czy tę spójność znajdziemy w „Poszukiwanej”?

Sam początek intrygi jest niezwykle obiecujący. W Krakowie policja znajduje ciało małego chłopca. W tym samym czasie prywatny detektyw Witold Korczyński zostaje zmuszony do współpracy z szanowanym przemysłowcem. Stanisław Wereszyński zleca mu odnalezienie żony, która zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Niestety główny bohater nie może mu odmówić, a odkrywając kolejne sekrety, mimowolnie wkracza w świat brudnych zaułków i podrzędnych szynków. Z czasem sam zacznie brać udział w pokrętnej grze, w której nie bez znaczenia będą demony z przeszłości.

Ten krótki opis może sprawiać wrażenie, że „Poszukiwana” zapewni kilka godzin intelektualnej rozrywki. Po dobrym kryminale czytelnik nie oczekuje wyłącznie taniej sensacji, pełnej strzelanin z hektolitrami krwi. Liczy, że razem z głównym bohaterem będzie łączył kolejne elementy układanki. Protagonista nie musi być przy tym błyskotliwym geniuszem. Wystarczy, że ułoży plan, który konsekwentnie zrealizuje. Tymczasem Witolda Korczyńskiego można nazwać „detektywem z przypadku”. Wprawdzie przemierza Kraków w poszukiwaniu śladów zaginionej, jednak pozostaje zależny od skuteczności innych osób, jak również... szczęśliwych zbiegów okoliczności. Oczywiście należy pamiętać, że techniki śledcze w 1904 r. były pozbawione nowoczesnych udogodnień, a informatorzy i nagłe zwroty akcji wpisują się w konwencję kryminału. Gdy jednak ich ilość nadmiernie wzrasta, a bohater zbyt często zleca zadania innym osobom, ma się wrażenie jego niekompetencji. Na odparcie takiego zarzutu nie pomoże nawet biografia Korczyńskiego. Ta jest niezwykle barwna, pełna zagranicznych przygód, romansów i tajemnic. Z kart „Poszukiwanej” wyłania się obraz człowieka, który nie jest jedynie jednowymiarową kreacją literacką. Jego charakter doskonale określa Wereszyński: „Pan po prostu nie może żyć bez tego dreszczyku emocji, bez zapachu krwi.”1 Szkoda, że umiejętności i temperament nie znajdują przełożenia w prowadzonym śledztwie, a do Korczyńskiego można mieć co najwyżej stosunek obojętny.

Kryminał retro nie buduje swojej siły wyłącznie na protagoniście. Zazwyczaj tworzy się go według utartego „przepisu”. Kolejni autorzy umieszczają swoich detektywów w miastach, w których dawniej stykały się przeróżne kultury. Czytelnik na kolejnych stronach odkrywa nieistniejący już świat, pełen wyrazistych stróżów porządku i przestępców, w którym nawet zbrodnia była „lepsza”. Z tego powodu Wrocław, Kraków, bądź Lublin są doskonałymi sceneriami, nagminnie wykorzystywanymi przez pisarzy.

Umieszczając akcję w cesarsko-królewskim Krakowie, autorka stanęła przed szansą nadania swojej powieści unikalnego charakteru. Z tego zadania wywiązała się naprawdę dobrze. Niezwykle łatwo dostrzega się pracę włożoną w badania nad historią miasta. Pojawiające się nazwy uliczek, sklepów położonych przy Rynku Głównym i znanych hoteli stanowią ogromny atut „Poszukiwanej”. Czytelnik ma możliwość poznania uroku Plant, jak również niebezpieczeństw podrzędnych dzielnic. Niestety świat przedstawiony w powieści nie ustrzegł się przed niedociągnięciami. W moim odczuciu wszystko zostało jedynie zaznaczone, podane poprawnie, ale bez wzbudzania niepohamowanego zachwytu. Autorka zbombardowała odbiorców różnorodnymi faktami, którym najczęściej brakowało kilku zdań wyjaśnienia, nie mówiąc już o stworzeniu spójnej całości.

Pisanie kryminałów retro wymaga niezwykłej uwagi. Z jednej strony autor może popaść w manierę szczegółowego charakteryzowania epoki, co zepchnęłoby samą zbrodnie na dalszy plan. Z innej poprzestanie na zaledwie kilku nawiązaniach do faktów historycznych, wykazując się swoją niewiedzą lub ignorancją. „Poszukiwana” balansuje pomiędzy tymi dwoma skrajnościami. Pani Kochanowicz punktowo wymienia mnóstwo informacji. Być może był to celowy zabieg, mający zachęcić do własnych badań tamtego okresu. Obawiam się jednak, iż przyniesie całkowicie odwrotny skutek.

Wrażenie potęguje sposób prowadzenia intrygi. Początkowo akcja toczy się niezwykle wolno, wręcz rozwlekle. Dopiero w ostatnich rozdziałach nabiera rozpędu i przeradza się w szaleńczy galop ku zakończeniu, które następuje zbyt szybko i nie jest w pełni zaskakujące. Już po przeczytaniu kilkudziesięciu stron można domyślić się rozwiązania fabuły. Niestety tajemnice, „które nie zawsze powinny ujrzeć światło dzienne”2, wychodzą na jaw zbyt łatwo.

Istnieje jednak aspekt, w którym autorce nie można postawić żadnych zarzutów. Tym elementem jest styl, gdyż pani Kochanowicz użyła lekkiego i zrozumiałego języka Nie popadła przy tym w monotonię, jej opisy cechują się bogatym słownictwem, niewykorzystywanym w XXI wieku. Z tego powodu „Poszukiwaną” czyta się szybko, a wrażenia czysto rozrywkowe są jak najbardziej pozytywne.

Kontynuację losów Witolda Korczyńskiego niezwykle ciężko ocenić. Z jednej strony znajdzie się w nim urokliwy klimat małomiasteczkowej Galicji. Na wspomnienie zasługuje również osoba gospodyni detektywa, która została wykreowana w perfekcyjny sposób. To ona, bardziej niż nazwy uliczek, nadaje „Poszukiwanej” wymowy retro. Jej komediowa, momentami wścibska postać nie może zmniejszyć ilości minusów. Jednym z nich jest zbyt dużo pobocznych bohaterów, które pojawiają się na kartach powieści. Brakuje im głębi, dopracowanych charakterów. Podobnym odczuciem można określić miejsce akcji, Witolda Korczyńskiego, intrygę, itd., itd. Możliwe, iż książka byłaby o wiele ciekawsza, gdyby autorka zwiększyła jej objętość. Niestety czytelnik otrzymał dzieło, które przez niedopracowanie nie wykorzystało ogromnego potencjału.

„Poszukiwana” Małgorzaty Kochanowicz z pewnością będzie idealnym kryminałem na lato. Jej prosta fabuła, ciekawy styl i niewielka objętość zapewnią godziny wspaniałej rozrywki. Jeżeli jednak pojawiłaby się nadzieja na odkrycie kolejnego twórcy wciągających kryminałów noir, to poczynania Witolda Korczyńskiego mogą brutalnie rozczarować. Tym bardziej, że rodzime tytuły stoją na coraz wyższym poziomie. Obecnie sama intryga i sieć kłamstw nie wystarczą, by zadowolić wybrednych czytelników. „Kłamstwo nie miałoby sensu, gdyby prawda nie została uznana za niebezpieczną”.3 Jeżeli jednak po jej poznaniu zamiast oczekiwanej palpitacji serca otrzymuje się delikatne drżenie, tytułu nie obroni nawet świat „retro”. Pozostaje żałować, iż „Poszukiwana” nie odnalazła swojego miejsca w czołówce gatunku.

Paweł

Informacje o książce:
Tytuł: Poszukiwana
Seria: Witold Korczyński (tom II)
Autor: Małgorzata Kochanowicz
Rok polskiego wydania: 2013 (pierwsze wydanie)
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
ISBN: 978-83-62329-76-2
Gatunek: kryminał/sensacja/thriller
MOJA OCENA: 5/10

1. Małgorzata Kochanowicz, „Poszukiwana”, Instytut Wydawniczy Erica, 2013, s. 250
2. Małgorzata Kochanowicz, „Poszukiwana”, Instytut Wydawniczy Erica, 2013, tekst z okładki
3. Robert Galbraith, „Wołanie kukułki”, przeł. Anna Gralak, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2013, s. 160

4 komentarze:

  1. Nigdy nie umiałam zrozumieć ludzi, którzy kochają kryminały, Fakt, nie przeczytałam jeszcze żadnej takiej pozycji, lecz po prostu mnie do takich historii nie ciągnie kompletnie. Sądzę, że skoro dla Ciebie jest to średnia historia to dla mnie byłaby nie do przejścia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam kiedyś nie przepadałem za kryminałami. Teraz za dobry "mógłbym zabić", :) Te retro lubię szczególnie, ponieważ stanowią pewien wycinek przeszłości. Niestety kryminały to taki gatunek, który zazwyczaj jest jednorazową rozrywką. Żałuję, że "Poszukiwana" nie spełniła moich oczekiwań (być może wygórowanych).

      Obecnie przygoda z kryminałami zaczyna się od dobrej powieści skandynawskiej lub klasyki. Tę pierwszą grupę sam odkrywam, ale mogę śmiało polecić dzieła sir A. C. Doyle, czy A. Christie. Z kryminałów retro dorzucę: książki Krajewskiego i Wrońskiego, a także mniej znaną "Carską roszadę" oraz "Pana Whichera w Warszawie".

      Usuń
  2. Masz podobne odczucia jak ja. Powiem Ci, że napisałeś piękną, profesjonalną recenzję. Wielkie gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mój osąd jest umocniony. :) Bardzo dziękuję za miłe słowa!

      Usuń

Nie wstydź się, podziel się opinią! :)