„Za kufel rumu i garść
dublonów”
Gust literacki podlega licznym
zmianom. Wraz z upływem lat czytelnik odkrywa kolejne gatunki, poznaje nowych
autorów, nieprzerwanie poszukując swojego ideału. Niezwykle prosta literatura,
znana z dzieciństwa, zostaje zastąpiona przez pozycje z innych nurtów. Często
pojawia się zainteresowanie fantastyką lub coraz popularniejszymi książkami z
gatunku New Adult. Z czasem może ujawnić się potrzeba sięgnięcia po dobry
kryminał lub powieść obyczajową. Niezależnie od coraz „starszego” numeru PESEL,
w każdym pozostaje pewien pierwiastek dziecka. Jest widoczny w przywoływanych
wspomnieniach, jak również w chęci sięgnięcia po coś z omijanego od dawna
gatunku. Omijanego, ponieważ w opinii wielu „pewnych książek nie wypada już
czytać”.
Literatura
jest jak moda. Ma swoje światowe trendy, w których pierwsze skrzypce grają
autorzy najpoczytniejszych w danym momencie gatunków. Inni muszą zadowolić się
o wiele mniejszą grupą odbiorców. Czasami porzucają tematykę swoich
wcześniejszych prac, dołączając do stale pęczniejącego mainstreamu. Ten problem
dotyczy odmiany książek, która nierozerwalnie łączy się z dzieciństwem.
Klasyczne
powieści przygodowe, gdyż o nich tu mowa, przegrały w ostatnich latach z wielu
powodów. Gwałtownie wzrosła popularność fantastyki, literatury wampirycznej,
czy kryminałów pochodzących z zimnej Skandynawii. Swoje „trzy grosze” dorzuciło
kino, które udanie zastępuje szczególnie ten rodzaj literatury. Nic dziwnego,
że Tomek Wilmowski, Fileas Fogg i kapitan Nemo przegrywają z Eragonem, Bellą
Swan, czy Jackiem Sparrowem. Tymczasem książki przygodowe mają ciągle dużo do
zaoferowania. Wyparte na granice literatury, obarczone etykietką „dla dzieci”,
bronią się wyważonym połączeniem rozrywki i nauki. Robią to niezwykle udanie. Wystarczy
tylko dać im szansę.
Na taką
szansę zasługuje prezentowane w tej recenzji dzieło Michaela Crichtona. „Pod
piracką flagą” nie jest oczywiście jego jedyną książką. Wystarczy wymienić
takie tytuły, jak: „Kongo”, „Parku Jurajski” i „Wirus Andromeda”, by pokusić
się o nazwanie go autorem kultowym. Wiele z jego powieści doczekało się
ekranizacji. Oprócz pisarstwa zasłynął jako ceniony reżyser, scenarzysta i
pomysłodawca m.in. „Ostrego dyżuru”. Brzmi zachęcająco? Chcecie się przekonać,
o czym będzie „Pod piracką flagą”? Czy warto dać Crichtonowi szansę? Wejdźcie
zatem na pokład, mocno chwyćcie za reling i pożeglujcie razem z nim przez Morze
Karaibskie.
Książka
przeniesie czytelnika do Port Royal, miasta będącego niepodważalnym świadectwem
angielskiej obecności na Karaibach, w większości hiszpańskich.. Ta przeurocza
kilkutysięczna osada daje się poznać w czasach swojego gwałtownego rozkwitu. W
XVII wieku nie była oazą spokoju. Bójki, morderstwa, prostytucja były dla
przeciętnego obywatela Jamajki chlebem powszednim. W mieście żyje również
Charles Hunter. Dla większości szanowany obywatel i uczciwy korsarz (nie mylić
ze złym piratem!), który troszczy się o gospodarkę kolonii. Dla bardziej
porządnych członków społeczności „morderca, łotr, dziwkarz i pirat”1.
Za namową gubernatora sir Jamesa Almonta postanawia wyruszyć na kolejną
wyprawę. Tak zaczyna się wielka przygoda...
Poprzedni
akapit przypomina zwiastun filmu? Akcja przedstawiona przez Crichtona w wielu
elementach przypomina serię „Piraci z Karaibów”. Została naszpikowana nagłymi
zwrotami akcji oraz momentami, gdy serce czytelnika zatrzymuje się w
oczekiwaniu na wyjście z dramatycznej sytuacji. Nie jest to oczywiście zarzut.
Książka idealnie oddaje klimat powieści marynistycznej i doskonale przedstawia nastrój
Karaibów w złotym wieku piractwa.
Nie byłoby
to możliwe bez dobrze stworzonych bohaterów. W „Pod piracką flagą” przewija się
ich naprawdę dużo. Na szczęście każdy, na czele z wspomnianym wcześniej
kapitanem Hunterem, posiada wyróżniające go cechy. Na kartach powieści można
znaleźć skrytobójców, doskonałych żeglarzy, a nawet pomysłowych wynalazców. Ta
wesoła gromadka, stworzona przez Crichtona, jest ogromnym atutem książki. Bez
niej byłaby kolejną zwyczajną opowieścią o korsarzach, jakich wiele. Dzięki
staraniom autora przygody bohaterów
stają się bliższe, zdecydowanie mocniej zapadają w pamięci czytelnika. Nie
sposób zliczyć momenty, w których śmiałem się z kolejnych wypowiedzi Endersa
lub podziwiałem cichą (słowo klucz) odwagę Bassy.
Jak przystało
na powieść przygodową akcja została osadzona w niezwykle barwnej scenerii. Nie
można nie zauważyć faktu, iż autor pracował przy produkcjach filmowych.
Wszystkie miejsca w których toczą się wydarzenia, przedstawił w doskonały
sposób. Czytając o brudnych zaułkach Port Royal można przenieść się w świat
portowych tawern, pełnych nadpsutego rumu i nadpsutej moralności. Tropikalne
wyspy, odkrywane podczas przygód, są z kolei obszarami w niepodzielnym władaniu
sił natury. To tutaj wieją straszliwe wiatry, panuje trudny do wytrzymania upał
i żyją śmiertelnie niebezpieczne stworzenia. Dla Crichtona nie ma rzeczy
niemożliwych do opisania. Morskie podróże, pojedynki i bitwy morskie przedstawia w sposób plastyczny, wręcz namacalny.
Z tego
wszystkiego wyłania się obraz świata, w którym akcja nigdy nie zwalnia.
Rzeczywiście po pierwszych rozdziałach, służących wprowadzeniu czytelnika w
świat nieistniejącego już dzisiaj miasta (trzęsienie ziemi zniszczyło Port
Royal kilkanaście lat po wydarzeniach z „Pod piracką flagą”), fabuła
przyśpiesza. Wątki pojawiają się w książce jeden po drugim, przez co jest łatwo
nadążyć za zmieniającą się (często z prędkością wystrzelonej kuli armatniej)
sytuacją. Wielu taka schematyczność nie zachwyci, jednak stanowi to nieodłączny
wyznacznik powieści przygodowej.
W każdej
pozycji z tego gatunku przewijają się walory edukacyjne. W książce Crichtona od
pierwszych stron dostrzega się ogromne przygotowanie autora w oddanie
prawdziwych warunków Nowego Świata w XVII wieku. „Pod piracką flagą” śmiało
można polecić w przerwach pomiędzy fachowymi opracowaniami. Czytelnik znajdzie
tutaj wiedzę o sytuacji polityczno-gospodarczej na Karaibach, pozna podstawy
handlu, wypraw morskich, przepisów obowiązujących bukanierów. Wystarczy
wspomnieć o bogatej terminologii żeglarskiej, poruszającej budowę i uzbrojenie
siedemnastowiecznego slupa. Zdarzało mi się wyszukiwać, co mniej znane terminy,
żeby silniej poczuć klimat awanturniczych przygód. Chcecie wiedzieć, czym jest
zęza lub falkon? Jak groźny bywa wąż koralowy? Na czym polega liczenie czasu
„szklankami”? Książka Crichtona swoim żywym stylem trafi nawet do osób
niechętnych na poszerzanie swojej wiedzy.
„Pod piracką
flagą” jest przykładem powieści, która przeniesie czytelnika w czasie i
przestrzeni. Wspomniany wcześniej styl cechuje dynamizm i prostota opisów.
Nowych informacji dowiadujemy się głównie z dialogów, refleksje bohaterów nad
ciężkim losem korsarza, przydługie monologi w zasadzie nie występują.
Zastosowanie podziału na części przypisane lokacjom i głównym wątkom, jak
również podział na dość krótkie rozdziały, ułatwia czytanie. Już po kilku
stronach dosłownie „pochłania się” przygody Huntera i jego załogi. Pojawiające
się czasami powtórzenia nie zaburzają pozytywnego odbioru całości.
Wydane pośmiertnie
dzieło Crichtona będzie doskonałą rozrywką na lato, okraszoną dozą
interesujących faktów. Autor opisuje przesądy marynarzy, ich mity i legendy.
Nie należy się przy tym spodziewać magii znanej z perypetii Jacka Sparrowa.
Całość opisana barwnym językiem, z zwrotami akcji, które charakteryzuje zdanie:
„Rzeczy nie są takie, jakie się wydają”2. Pozytywny odbiór lektury
wzmacnia przepiękna okładka polskiego wydania.
Czy „Pod
piracką flagą” ma wady? Z pewnością jest schematyczna. Mamy wyraźny podział na
dobro i zło. Wprawdzie następują zwroty akcji, bohaterowie zmieniają strony,
jednak wyraźnie brakuje motywów ich postępowania. Autor rezygnuje z „szarości”
w działaniach żeglarzy, jak również z głębszego zarysowania ich profilów
psychologicznych. Również akcja nie powala czymś oryginalnym. Jest statek,
załoga, która ma przygody. Często zaskakujące, ale nadal mało oryginalne. Pod
tym względem książka nabiera cech dobrego filmu przygodowego.
Książka
Crichtona z pewnością będzie świetną rozrywką w upalne dni. Szum fal i brzdęk
wnoszonych kufli doskonale wpisuje się w wakacyjne przygody. Szukający
egzystencjalnych rozważań kapitana mogą poczuć się rozczarowani. „Pod piracką
flagą” jest typową powieścią marynistyczną. W niej korsarze żyją krótko,
wypijając beczki rumu i zabijając setki przeciwników. Chwytają chwilę i płyną
dalej. Czy macie odwagę do nich dołączyć? Refować żagle, zrobić zwrot przez
sterburtę i płynąć na Tortugę? „Ten, kto żegluje, jest wolnym”3,
czyż nie?
Paweł
Informacje o
książce:
Tytuł: Pod
piracką flagą
Tytuł
oryginalny: Pirate Latitudes
Autor:
Michael Crichton
Rok publikacji:
2009
Rok polskiego
wydania: 2010 (drugie wydanie)
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Albatros
Tłumaczenie:
Danuta Górska
ISBN:
978-83-7659-170-4
Gatunek:
lit. przygodowa, lit. marynistyczna
MOJA OCENA: 7/10
1. Michael Crichton, „Pod
piracką flagą”, przeł. Danuta Górska, Wydawnictwo Albatros, 2010, s. 48
2. Michael Crichton, „Pod
piracką flagą”, przeł. Danuta Górska, Wydawnictwo Albatros, 2010, s. 338
3. Andrzej Pilipiuk, „Oko jelenia. Drewniana
twierdza.”, Wydawnictwo Fabryka Słów, 2012, s. 369
Autor oczywiście nie jest mi obcy, czytałam kilka jego książek. Ale tej akurat nie, z chęcią więc zajrzę.
OdpowiedzUsuńPolecam. Książka idealna na lato. Oczywiście nie należy w niej szukać głębi i oczekiwać wyższych przeżyć. Jako źródło rozrywki i lekkie "czytadło" powinno spełnić wszystkie oczekiwania:)
UsuńKsiążka chyba raczej nie w moim stylu. Nie planuję po nią sięgać :/
OdpowiedzUsuńKsiążka rzeczywiście pisana specyficznym językiem. Taka "filmowa". Jeżeli jednak zmieniłabyś zdanie, to z tego gatunku mogę polecić "Wyspę skarbów". Moim zdaniem jest lepsza pod każdym względem:)
Usuń