„Wolność, losowi nierówna,
czyli o szczęściu w lagrze”
Nie ma praktycznie osoby, która nie słyszałaby o II
wojnie światowej. Zwykle jednak historia przedstawiana jest ogólnikami. Jakiś
Hitler, III Rzesza, ruchy wojsk, czasami wspomina się bitwę o Anglię,
Stalingrad, atak na bazę Pearl Harbor lub ostatnio nagłaśniane Powstanie
Warszawskie. Dla wielu, szczególnie wśród młodszego pokolenia, wojna jawi się
wyłącznie jako wielkie manewry armii, gdzie dumni żołnierze walczącą z
hitlerowcami. Duża w tym zasługa gier komputerowych i filmów, nastawionych na
przesadzone efekciarstwo. Patrząc bezkrytycznie łatwo dostrzec tylko sferę
militarną. Niestety, stanowiła zaledwie ułamek dramatu.
Czym więc
była wojna, która wybuchła ponad siedemdziesiąt lat temu? Mieszkańcy Europy
mieli prawo nazywać ją przedsmakiem piekła. W głównej mierze dotknęła bowiem
cywilów, powodując zagładę milionów, exodus wypędzonych, a co najważniejsze
ogromną tragedię tych, którzy ocaleli. Wszyscy zdumieli się barbaryzacją życia
z zachowaniami dalekimi od pojęcia człowieczeństwa. Uczeni głosili wręcz koniec
zachodniej cywilizacji. II wojna światowa miała w sobie jeszcze jeden aspekt.
Jego prostota nadal przeraża i działa najskuteczniej na wyobraźnię. Są to
dramaty poszczególnych osób, które zostały wrzucone w coś przez nie
niezrozumiałego. W najbardziej bolesny sposób o machinie totalitaryzmu
przekonali się najmłodsi.
Dlaczego o
tym piszę? Na świecie powstało wiele książek opisujących te sześć lat.
Współcześnie pojawia się wręcz problem, żeby znaleźć wartościowe pozycje.
Podobnie ma się z nurtem literatury obozowej. Wydawałoby się, że wszystko
zostało już poznane i nic nie powinno czytelnika zaskoczyć. Tymczasem ostatnimi
czasy wpadła mi w ręce książka, której autor dokonał analizy wyjątkowej.
Zaprezentował rzeczywistość lagrów oczami dziecka. Co czuło, jakie emocje
kierowały jego poczynaniami i wreszcie dlaczego obozy koncentracyjne były
„szczęśliwe”?. Na te pytania odpowiada „Los utracony” autorstwa Imre Kertesza.
Powieść
rozpoczyna się w Budapeszcie pod rządami regenta Horthy’ego. W stolicy Węgier
mieszka główny bohater, György Köves. Ten piętnastoletni chłopiec musi mierzyć
się z rosnącymi w stosunku do Żydów ograniczeniami i nakazami. Wszystko powoli
rozpada się na jego oczach: szkoła, posiadany majątek i wreszcie rodzina.
Pewnego dnia, podczas podróży do pracy, zostaje zatrzymany i wysłany w
nieznane. Tym sposobem „zwiedzi fabryki śmierci”: Auschwitz, Buchenwald i
Zeitz. Jego los mógłby zakończyć się bardzo szybko, gdyby nie kłamstwo podczas
rozmowy z „Aniołem Śmierci”.
Kertesz zastosował niezwykle
udany zabieg. Nadał powieści charakter autobiograficzny, stawiając Kövesowi za
cel zrelacjonowanie swoich przeżyć. Pomocne jest to, iż chłopiec swoim
zachowaniem przypomina typowego nastolatka. Posiada ogromną ciekawość świata, z
którego pragnie poznać jak najwięcej. Pod tym względem przypomina małego Niemca
z „Chłopca w pasiastej piżamie”.
Rzeczywistość przedstawiona
jego oczami różni się od tej, jaką prezentuje większość literatury obozowej.
Bohater zauważa, że w lagrze można się... nudzić. Monotonia w zestawieniu z
dymiącymi kominami Auschwitz będzie jednym z wielu poruszających momentów, na
które natrafi czytelnik. Sposób myślenia Kövesa może wprawiać w osłupienie.
Usprawiedliwiona wiekiem naiwność przejawia się w m.in. w przyjmowaniu
wszystkiego bezkrytycznie. Początkowo nie dostrzega prawdziwej natury miejsca,
do którego trafił. Wprawdzie z czasem odkrywa powód i cel lagru, jednak nadal
system funkcjonujący w obozach jawi mu się jako pomyślnie opracowany mechanizm.
Kertesz nie poświęca zbyt wiele miejsca na przemyślenia głównego bohatera. Nie
znajdzie się licznych skarg, bądź złorzeczeń. Autor uczynił z chłopca
uczestnika i obserwatora, który za swoje zadanie uznał wyłącznie „suche”
zrelacjonowanie pewnej historii. Ma to swoje uzasadnienie w wieku protagonisty.
Köves chłonie wszystko bez głębszych refleksji. Jako dziecko sądzi, że „tak
musi być” w skonstruowanym przez dorosłych świecie. Czytelnik zauważy to
podczas rozmowy z rodziną i bliskimi w Budapeszcie (poruszając tematy religii,
polityki, uczuć), jak i w czasie przebywania w kolejnych obozach. Trudny, wręcz
brutalny zabieg autora. Dla wielu książka stanie się przez to zbyt neutralna,
obiektywna. Tymczasem lagry były złe! Czy naprawdę? Wszak bohater pragnął
podzielić się „szczęściem obozów koncentracyjnych”. Co o tym wszystkim sądzić?
Autor nie miał oczywiście na
celu uzasadnienia słuszności istnienia m.in. Auschwitz i Buchenwaldu. Kertesz
miał na celu zobrazowanie tragedii ludzi zesłanych do „fabryk śmieci”, w
szczególności dzieci. Panujące tam zasady budowały pozory ładu, bezpieczeństwa
i sprawiedliwości. Po wojnie główny bohater nosił w sobie uzasadnioną
nienawiść, nie potrafi się odnaleźć w nowych warunkach. Dla niego, jak i setek
innych wyzwoleńców lagry już zawsze były miejscem wielkiego cierpienia, które
próbowali uzasadnić, ubrać w wartości określające „szczęście”. Bestialstwo w
najczystszej postaci nie mieściło się bowiem w wizji świata, pojmowanego przez
człowieka.
Styl Kertesza jest dostosowany
do relacji głównego bohatera, którą opisuje niezwykle prosty i rzeczowy język.
Z jednej strony można zauważyć próby zrozumienia zachodzących zjawisk i
prostych spraw, opisane w „rozwlekły” sposób. Z drugiej łatwo dostrzec brak
komentarzy do kwestii, które chłopiec uznał za mało istotne. Poznawanie
przemyśleń innych ludzi wyłącznie przez pryzmat percepcji Kövesa wymaga
przyzwyczajenia. Umożliwia to fabuła, która po kilku rozdziałach nabiera
szybkości, a inne postacie stają się coraz bardziej „tłem”. Ostatnim
interesującym zabiegiem jest dostosowanie stylu do stanu fizycznego i psychiki
chłopca. Być może wysuwam zbyt dalekie wnioski, jednak początkowo świat jest
bardziej dokładny, szczegółowy. Z czasem zaczyna się rozmywać, czas w lagrze
zdaje się płynąć, aż do momentu z.... Tego jednak nie sposób opowiedzieć, każdy
powinien przeczytać i dojść do własnych przemyśleń.
Książka, jak każda inna, ma
oczywiście swoje wady. Można jej zarzucić wspomniane wcześniej odarcie kwestii
Shoah z emocji i przedstawienie jej, niczym suchą relację. Innym nie przypadnie
do gustu prosty, niekiedy dosadny język, brak patosu. Kolejni rozczarują się
stosunkowo nielicznymi nawiązaniami do polityki, sytuacji na Węgrzech, zmian
władzy, itp.
Niezwykle ciężko ostatecznie
oceniać literaturę traktującą o II wojnie światowej. Dla wielu „nie wypada” jej
krytykować. „Los spokojny” broni się jednak bez żadnej pomocy. Nie jest to
dzieło, które można pochłonąć w jeden wieczór. Zmusza do refleksji, oddziałuje
na psychikę czytelnika. Im bliżej końca to zjawisko narasta, aż do wspaniałego
finału. Należy się ogromne uznanie dla autora, który potwierdza starą formułę,
że najlepsze są proste rozwiązania. Jednocześnie podziw wypływa z faktu, że sam
Kertesz znajdował się na miejscu Kövesa. Opisanie Holocaustu na podstawie
własnych doświadczeń, zamknięcie to w formie literackiej pozbawionej
wartościowania typowego dla osób dorosłych z pewnością nie było łatwe. Kunszt
autora został doceniony Nagrodą Nobla w 2002 r. „Trylogia ludzi bez losu”, do
której należy „Los utracony” i uważany za najwybitniejsze dzieło Węgra „Kadysz
za nienarodzone dziecko” miała na to ogromny wpływ. Pierwsza część doczekała
się również ekranizacji.
Dla kogo jest ta powieść?
Zarówno miłośnicy historii, jak i literatury faktu powinni być nią
usatysfakcjonowani. Choć dzieło częściowo przypomina „Opowiadania” T.
Borowskiego, to stanowi unikat na skalę światową. Jest pozycją wartą poznania,
którą „trzeba przeczytać” i ocenić samodzielnie. Wszak nie w każdej książce
obozy koncentracyjne są „szczęśliwym miejscem”, gdzie los zwycięża nad
wolnością. „Los utracony” oczywiście.
Paweł
Informacje o
książce:
Tytuł: Los
utracony
Tytuł
oryginalny: Sorstalanság
Seria: Trylogia
ludzi bez losu (tom I)
Autor: Imre
Kertesz
Rok publikacji:
1975
Rok polskiego
wydania: 2010 (trzecie wydanie)
Wydawnictwo:
Wydawnictwo W.A.B.
Tłumaczenie:
Krystyna Pisarska
ISBN:
978-83-271-5074-5
Gatunek: lit. współczesna zagraniczna
MOJA OCENA: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie wstydź się, podziel się opinią! :)